poniedziałek, 19 października 2015

Wizyta Pana Wilsona - fragment powieści "Qwerty: Historia" (tom I)

Qwerty tłukł właśnie pająki w schowku koło schodów, kiedy do drzwi rozległ się dzwonek. Zanim zdążył zareagować, ciotka Adela otworzyła i stanęła oko w oko z około trzydziestoletnim mężczyzną, ubranym w elegancki, ciemnoszary garnitur, z aktówką w ręku. Mężczyzna miał ciemne włosy i mówił z akcentem z Yorkshire, przywodzącym na myśl rozległe wrzosowiska w słoneczny, leniwy dzień.



-Dzień dobry – powiedział. – Czy rozmawiam z panią Adelą Gibble?

-Tak – odparł ciotka, lekko zaskoczona.

-Witam, nazywam się Thomas Wilson i jestem z kancelarii prawniczej Wilson & Barrow – na dźwięk tej nazwy ciotka spochmurniała i obrzuciła gościa nieprzychylnym spojrzeniem. – Jak zapewne pani się domyśla, przychodzę w sprawie Qwerty’ego Seymore’a… Mogę wejść?

-Proszę – pani Gibble niechętnie wpuściła pana Wilsona do środka i zamknęła za nim drzwi. Gość zdjął płaszcz i powiesił go na wieszaku obok drzwi.

-Niestety, obawiam się, panie Wilson, że niepotrzebnie się pan dzisiaj fatygował, mój mąż jest teraz w pracy, a…

-Nie szkodzi, nie szkodzi – przerwał jej urzędnik. – Myślę, że wystarczy mi, jeśli porozmawiam z panią i Qwertym Seymorem.

-On właśnie… – zaczęła ciotka, ale Qwerty wybrał sobie ten moment na wynurzenie się ze schowka, stając przed wysłannikiem kancelarii.

-A! – wykrzyknął pan Wilson. – Oto i nasz młody człowiek, jeśli się nie mylę? – i uśmiechnął się do niego życzliwie. – Jesteś bardzo podobny do swojego wuja, chłopcze.

            Qwerty w odpowiedzi wyszczerzył zęby i uścisnął podaną mu rękę. Natychmiast polubił jej właściciela.

-To właśnie jest Qwerty – przedstawiła go ciotka, powoli zmieniając się w chmurę gradową.

-Doskonale się składa. Zanim przejdziemy do sedna sprawy, chciałbym porozmawiać z chłopcem na osobności. Mam nadzieję, że nie ma pani nic przeciwko?

Dla zainteresowanych: darmowy ebook "Qwerty: Historia" można pobrać TUTAJ
Druga część "Qwerty: Zagubiony w czasie" dostępna jest TUTAJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz