Kilka
sekund później drzwi kuchenne trzasnęły – Qwerty aż podskoczył na ten dźwięk –
i rozległy się głosy młodych Gibble’ów, którzy kłócili się o coś zawzięcie. W
tym samym momencie rzeczy w całym salonie zaczęły szaleć: pilot latał po
pokoju, kanapa zawisła nad ziemią, stół przechylił się i stanął krzywo na
jednej nodze, a żyrandol znów rozchwiał się niebezpiecznie. Qwerty krzyknął
zduszonym głosem i usłyszał ze zgrozą, jak Sebastian i Dolores idą w tym
kierunku. Skoncentrował się szybko i wypadł z pokoju, wpadając na kuzyna.
Jęknął, ale opanował się szybko, jeszcze zanim Sebastian zdołał powiedzieć:
-Uważaj jak
chodzisz, kretynie.
-Prze… przepraszam
– powiedział Qwerty.
Sebastian
spojrzał na niego wilkiem i ruszył do salonu. Qwerty zastąpił mu drogę.
-Zejdź mi z drogi –
warknął Sebastian, a Dolores, jak zwykle, zachichotała złośliwie.
-Ja… e… to znaczy…
– Qwerty próbował wymyślić szybko jakieś kłamstwo, byleby odciągnąć ich od
pokoju. Czuł, jak zaczyna pocić się z wysiłku, próbując utrzymać wszystkie
sprzęty w salonie na raz. – Musimy pogadać – dokończył niezdarnie.
-Z tobą? Oszalałeś,
durniu? – Sebastian zrobił świńską minę, która miała wyrażać jednocześnie
zaskoczenie i pogardę. – Zejdź mi z drogi! – powtórzył i odepchnął chłopca na
bok.
-Nie! – krzyknął za
nim Qwerty i oboje odwrócili się w jego kierunku zdziwieni.
-Co ci jest,
dziwaku? – spytała Dolores, patrząc na niego z osłupieniem.
-Nie… To znaczy…
Nie chciałem ci wchodzić w drogę – dokończył czując, jak coś się w nim gotuje.
– Po prostu tego… No.
-Co? – spytał
Sebastian, patrząc na niego jak na wariata.
-No… – Qwerty nie
potrafił nic wymyślić. Nie wiedział, o czym mógłby rozmawiać z Gibblem. – E…
Ja… myślę, że…
Dla zainteresowanych: darmowy ebook "Qwerty: Historia" można pobrać TUTAJ
Druga część "Qwerty: Zagubiony w czasie" dostępna jest TUTAJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz