wtorek, 13 października 2015

Dlaczego nie horrory

Dlaczego nie piszę horrorów? Bo są dobre (podobno, to nie moja opinia). A ja wcale nie chcę nikogo straszyć. Wolę zaciekawić albo rozśmieszyć. Nie chcę robić drugiemu, co mnie nie jest miłe, w myśl starego przysłowia. A wszystko dlatego, że kilkanaście lat temu obejrzałam amerykańską wersję filmu "Krąg", czy - jak kto woli w oryginale "The Ring" (tytuł w oryginale wydaje mi się bardziej odpowiedni, nawiasem mówiąc, bo tam był też dzwonek telefonu i "ring" to zarówno krąg, jak i dzwonek właśnie - przepraszam, ale to skrzywienie zawodowe, bo jestem tłumaczem). 

Kadr z filmu pt. "Krąg". To, że postać przypomina kuzyna Itt z rodziny Adamsów wcale nie przyszło mi do głowy...

Jest rok... o, bo ja wiem? Może 2000. Może 2001. Może 2002. Coś koło tego. Ja mam -naście lat. Moja mama wyjeżdża na weekend, a ja zostaję sama w mieszkaniu. Dodam, że zawsze bałam się spać w swoim pokoju, bo jakieś złe fluidy tam były. Podobno lokator przed nami się tam powiesił, ale może to tylko taki mit.

Więc jest rok 2000, 2001 lub 2002. Czy coś koło tego. Ja i mój kolega z Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży (tak, należałam; co tydzień były mocno zakrapiane imprezy...) oglądamy "The Ring". To ten film z dziewczyną, która wyczołguje się z telewizora. Straszna historia, efekt trochę przytłumiony, bo ekran komputera raczej mały. Ale wyobraźnia pracuje.

Potem wracam do domu. Wszystkie światła zapalone, bezsenna noc. Ja siedzę i gapię się w ten durny telewizor (jeszcze takie pudło szare, no wiecie). Drugim okiem spoglądam na przedpokój; z jakiegoś powodu po prostu wiem, że ta zjawa przyjdzie stamtąd. Będzie czołgać się po podłodze w moim kierunku, a ja tylko przez balkon z pierwszego piętra mogę skakać... I co wtedy? Złamię nogę albo co, no i mnie dopadnie. Po ciemku. Matko boska...

W końcu nie wytrzymuję i wyłażę z domu. To znaczy uciekam. Trzecia godzina. Czy coś koło tego. Miasteczko opustoszałe, ciemno, chłodno, mimo, że to lato. Gdzie iść? Co robić? Przecież zjawa może za mną biegać, w tej swojej białej piżamie...



Docieram do okien mojej najlepszej przyjaciółki, Pati. Kamykami w okno (mieszka na parterze), dopóki się nie budzi.

-Pati, wyłaź, przez okno.
-Co? Ja śpię.
-Wiem. Ale wyłaź. Idziemy na spacer.
-Nie, ja śpię. Jutro.

Pati idzie spać, a ja pałętam się jeszcze trochę między blokami, a potem idę do domu. To wszystko jest całkiem irracjonalne, doskonale o tym wiem. Ale co robić?  Telefon do rodzicielki, musiała przyjechać z powrotem...

Od tamtej pory dałam sobie szlaban. Na czytanie strasznych książek, oglądanie straszliwych filmów i - co najważniejsze - pisanie przerażających historii.

Niestety, Halloween to nadal moje ulubione święto... (mimo, że mam uczulenie na dynie...) Może z tej okazji "odgrzałam" dwa opowiadania ("Silckenville" oraz "Wpadka"), takie dla ludzi o mocniejszych nerwach niż moje. Dodam tylko, że napisały się już bardzo, bardzo dawno, zanim jeszcze złożyłam moją obietnicę światu. Więc tak naprawdę to się nie liczy... :)



Darmowy ebook zatytułowany "Silckenville": TUTAJ


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz