Qwerty
szybko obrócił się na pięcie – za sobą miał jedynie normalnie wyglądający
przedpokój. Powoli obszedł wszystkie pomieszczenia w domu, ostrożnie włamując
się nawet do gabinetu wuja. W ostatniej chwili skończył sprawdzać sypialnię
Dolores i wyszedł z niej zanim jego kuzynka wróciła do siebie. Zajrzał nawet do
Sebastiana, pod pretekstem przyniesienia mu szklanki soku (ciotka Adela
nalegała, by bliźniaki odżywiały się zdrowo i od jakiegoś już czasu serwowała
im soki owocowe do picia). Jego własny pokój był w takim stanie, w jakim go
zostawił; „Historia” spoczywała bezpiecznie w skrytce za łóżkiem. W końcu
Qwerty odważył się zejść do salonu.
-Kto był przy drzwiach? – zapytał ciotkę, która siedziała wpatrzona w telewizor. Właśnie leciał jej ulubiony program, w którym ludzie zostali zesłani na bezludną wyspę z kawałkiem sznurka, lornetką i dwoma konserwami mającymi im wystarczyć na cały tydzień.
-Jakich drzwiach? –
zapytała ciotka z roztargnieniem, nie odrywając oczu od ekranu.
-Ktoś pukał do
drzwi i pytał o mnie, mówiłaś… - zaczął Qwerty, ale ciotka machnęła tylko na
niego ręką, jakby odganiała wyjątkowo nieznośnego komara.
-Nie wiem, co znowu
wymyśliłeś, ale daj mi spokój i nie przeszkadzaj oglądać – furknęła ciotka i
podkręciła dźwięk. Telewizor ryknął głośniej; audiencja była skończona.
Qwerty przełknął ślinę; nagle poczuł
dreszcz przechodzący po plecach. Odwrócił się na pięcie i szybko pobiegł do
swojego pokoju, przekręcając zamek w drzwiach jak tylko te się domknęły. Na
wszelki wypadek otworzył jeszcze szafę; tych kilka ubrań, które posiadał, w tym
zeszłoroczne szkolne uniformy, leżały na swoich miejscach. Pod łóżkiem było pusto;
znalazł tylko brakującą skarpetkę i długopis.
Te rezultaty jednak wcale nie
poprawiły mu samopoczucia. Usiadł na łóżku, starając się trochę uspokoić;
wydarzenia ostatnich dwóch dni dały mu się we znaki bardziej niż przypuszczał.
Skoncentrował się jeszcze raz, próbując nawiązać łączność, ale coś nie pozwalało mu przebić się przez niewidzialną barierę. Wyjaśnienie było tylko jedno – ktoś był w domu Gibble’ów, manipulując ciotką Adelą i nie pozwalając Qwerty’emu nawiązać kontaktu z Johnem. W takim wypadku pozostawała mu tylko jedno. Nie mógł wyjść na zewnątrz, pomny ostrzeżeń swoich przyjaciół, więc wyjął ze schowka to, co miał najcenniejsze – książkę swoich rodziców i list od wuja Matta, i zniknął z niebieskiego pokoju w domu na Pilsdon Drive. Ostatnie, co zobaczył to powoli przekręcająca się klamka w drzwiach swojej niewielkiej sypialni.
Dla zainteresowanych: darmowy ebook "Qwerty: Historia" można pobrać TUTAJ
Druga część "Qwerty: Zagubiony w czasie" dostępna jest TUTAJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz