czwartek, 22 października 2015

Książka na bezludną wyspę, czyli o panu Monte Christo

Dla zagorzałego czytelnika wybór ulubionej książki jest jak wskazanie ulubionego włosa na głowie. Ale gdybyś już musiał wybrać, pod presją, gdyby ktoś wysłał cię na miesiąc na bezludną wyspę i pozwolił ci zabrać tylko jeden tom - co byś wybrał? Bo ja zabrałabym "Hrabiego Monte Christo" Aleksandra Dumas.


Pod koniec lat 90-tych chyba zakupiłam trzy-tomowe wydanie powyższej historii w antykwariacie. Trochę się już wtedy rozlatywały te książki, więc obłożyłam je w tapetę, wydrukowałam skany okładek, które na tapetę przykleiłam, całość owinęłam w bibułę i folię, i pokleiłam kilometrami taśmy klejącej. Do dzisiejszego dnia te zmaltretowane powieści zajmują honorowe miejsce zarówno na mojej półce, jak i w moim bagażu. Zabieram je praktycznie wszędzie.

To jest właśnie wydanie, które zakupiłam. Ale moje jest owinięte w tapetę...

Opowieść ta ma w sobie bowiem wszystko: zemstę, przystojnego, upartego głównego bohatera (który - nawiasem mówiąc - jest czarnowłosym, inteligentnym, bladym facetem, w dodatku z kasą - totalnie mój typ...), truciznę, więzienie, tajemniczy skarb... Jest nawet bezludna wyspa! Czego chcieć więcej?


To jest pan Monte Christo (aka Edmund Dantes) z filmu z 2002 roku. Film był zupełnie niezgodny z książką, za to ten pan jest bardzo bliski mojemu wyobrażeniu o głównym bohaterze...

Pan Depardieu, z drugiej strony, nie jest. (Blondyn! Nie!)

Już od pierwszej chwili, gdy tylko sięgnęłam po powyższą powieść, wiedziałam, że będzie mi towarzyszyła przez resztę życia. Taka miłość od pierwszego wejrzenia. Znam ją niemal na pamięć - na tyle, aby - ucząc się dopiero hiszpańskiego - nie musieć nawet sięgać po słownik, aby tłumaczyć pojedyncze słowa.

Poza tym, zważywszy, że historia ma trzy tomy, byłoby to pewne oszustwo... Jedna powieść to w końcu, a tyran, który nie pozwoliłby mi zabrać na bezludną wyspę dwóch walizek książek musiałby się zgodzić...

6 komentarzy:

  1. Czytałam tę powieść i mnie też bardzo zauroczyla.
    Muszę powiedzieć, że dzięki Tobie zakochałam się w Palomie Faith. Nie mogę się uwolnić od jej "only love can hurt like this". Przepiękna piosenka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, fajnie, że Ci się podoba. :) A co do Monte Christa, to jest to wyjątkowa powieść i już. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam książki. Kilka razy widziałam film - był niesamowity.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A którą wersję? Ja oglądałam tylko jeden film (ten z tym czarnowłosym panem na górze); podobał mi się, ale jednak nie było to to samo, co powieść. Naprawdę polecam - książka ma świetny klimat. Pozdrawiam! :)

      Usuń
  4. Ja postawiłbym chyba na coś w stylu "Zbiór powieści Henryka Sienkiewicza" albo zbiór tolkienowskich książek o Śródziemiu (tak żeby było wszystko w jednym). Po pierwsze dlatego, że lubię. Po drugie dlatego, że pozycje te byłyby maksymalnie grube. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry pomysł. :) Tolkiena sama bym spakowała, a pana Sienkiewicza też lubię... Pamiętam, jak czytałam "Krzyżaków" - na początku trochę mnie nudziło, ale gdzieś tak na 20 czy 30 stronie zniknęłam dla świata i "połknęłam" wszystkie trzy tomy jak żaba muchę. Ale bez pana Monte Christo i tak się nigdzie nie ruszam. :)

      Usuń