piątek, 30 października 2015

O dwóch duchach, które grzebały w kalesonach

Halloween to moje ulubione święto. Tak, wiem, że dla niektórych jest kontrowersyjne. Może dlatego, że dopiero "wchodzi" - przypominam, że tak samo było z choinką na Boże Narodzenie, dopóki nie minęło 200 lat. Może kiedyś to "dyniowe" święto też się tak bardzo zakorzeni w słowiańskiej tradycji, kto wie. Zresztą, nie obchodzi mnie ideologia. Ważna jest zabawa - wycinanie dyń, nastrój, fantazyjnie poprzebierane dzieciaki... Zwyczaje Zaduszek i wspominanie zmarłych są równie ważne, oczywiście. Ale w mojej opinii jedno drugiemu nie przeszkadza. Poza tym żywi zasługują na więcej uwagi niż ci, którzy od nas odeszli. Póki są z nami, a my z nimi. Trzeba cieszyć się życiem.



Zagubiony w Czasie, czyli co się dzieje, gdy czytasz dobrą książkę

Gdzieś kiedyś przeczytałam czyjąś wypowiedź (szczegółowo...), że czytanie jest zachodnią formą medytacji. Coś w tym jest. Gdy czytasz, uspokajasz się, wyłączasz się, twój umysł zaczyna tworzyć w kolorach ecstasy. To tak, jakbyś trzymał w ręku mini-portal do innego świata, dzięki któremu odrywasz się na chwilę od rzeczywistości. A gdy do niej wracasz - jej perspektywa nieco się zmienia. Jednym słowem: nigdy nie jesteś taki sam przed i po przeczytaniu książki. 


czwartek, 29 października 2015

Lektura szkolna, czyli jak zniechęcić do czytania

Czy może być coś gorszego w świecie czytelnika niż czytanie z wyznaczonym terminem? A już czytanie gdy książka się nie podoba... Rany, to jak wbijać komuś do głowy gwoździa, prosto w tą część mózgu, która odpowiedzialna jest za sięganie po książki. Gdy taki przeciętny Zbyszek czy Romek, czy Kasia wychodzą ze szkoły, często pierwsze, co myślą, to że jak już skończą budę, to nie będą musieli więcej żadnych bzdur czytać. 


środa, 28 października 2015

Padnij! - fragment powieści pt. "Qwerty: Zagubiony w Czasie" (tom II)

Nagle Sylvia zatrzymała się na środku chodnika i z niepokojem popatrzyła na chłopca. Ten przeraził się nie na żarty; coś było nie tak i teraz szybko obrócił się za siebie, jakby ktoś mierzył do niego z pistoletu. Za plecami jednak nie miał nikogo, tylko oczy Sylvii rozszerzyły się, wpatrując się w jego twarz. Qwerty popatrzył na nią pytająco.


Akcja rozgrywa się na Culliford Crescent. Powyżej - ulica w rzeczywistości. Zdjęcie: Google.

poniedziałek, 26 października 2015

Hymn narodowy w bibliotece

Biblioteki to miejsca wyjątkowe, na całym świecie, bez wyjątku. Oto krótka historia - dowód na powyższe. W 2011 roku ja i mój mąż spędziliśmy cztery miesiące na Costa del Sol, uczęszczając na kurs językowy na Universidad de Malaga w Maladze, ale mieszkając w Torremolinos. Tam też byliśmy zapisani do lokalnej biblioteki – całkiem dobrze wyposażonej jak na małe, turystyczne miasteczko. 


Uśmiech klauna - fragment powieści pt. "Qwerty: Zagubiony w Czasie" (tom II)


-Czas na prezenty! – zawołał pan Sandbanks. – Czekaliśmy na ciebie, Qwerty, nie myśl, że to cię ominie – zaśmiał się, a chłopiec odpowiedział mu tym samym. Ange i Bella zajęły się rozdawaniem wszystkich upominków; każdy dostał całą ich górę i trochę to trwało. Qwerty spojrzał na stos toreb i pakunków ze swoim imieniem i uśmiechnął się. Nie mógł uwierzyć, że teraz, trochę ponad rok od czasu, gdy trafił na Pilsdon Drive, miał aż tylu przyjaciół. Przypomniał sobie, jak samotnie czuł się w wakacje zeszłego roku i dreszcz przebiegł go po plecach. 


Niedługo Halloween, czyli co sprawia, że horror jest dobry

Oto cmentarz, oświetlony tysiącami zniczy, których płomyki lekko chwieją się na wietrze. Pełno kwiatów, wieńców, ludzie przechadzają się wokół nagrobnych płyt jak szare zjawy, niektórzy stoją nad nimi, modląc się, wspominając, kontemplując... A po drugiej stronie ulicy, niczym cień umarłego, snuje się dyniogłowy strach na wróble... Na patykowatych nogach idzie w twoim kierunku, zbliża się nieuchronnie, a ty stoisz, jakby stopy w ziemię wrosły... W ciemności poprzecinanej ognikami obserwujesz kształt, który przekracza już ulicę, zmierzając do bramy cmentarza, prosto do ciebie... 



sobota, 24 października 2015

Widzę cię, czyli wiadomość w torcie urodzinowym - fragment powieści pt. "Qwerty: Zagubiony w Czasie" (tom II)

Qwerty wbił nóż w cudownie miękką bitą śmietanę, ale coś sprawiło, że utknął on w połowie drogi. Pchnął mocniej i z niejakim trudem odkroił pierwszy kawałek tortu. Gdy wyjął go ze środka, rozrzucając trochę okruchów na stół, ze środka ciasta wyszedł kawałek papieru, umazanego kremem. Qwerty popatrzył na niego, a potem na mamę Ange. Ta zmarszczyła brwi.


-O, nie – powiedziała – zapiekli w cukierni papier do pieczenia w torcie… No nie wierzę…

             Pokręciła głową, starając się nie tracić dobrej miny.

-Przepraszam was wszystkich, ale chyba muszę go wymienić – powiedziała, ku ogólnemu rozbawieniu i kilku okrzykom rozczarowania.

-Nie martw się, Qwerty, przynajmniej świeczki dobrze ci się zdmuchnęły – powiedziała Gemma ze śmiechem. – Życzenie się spełni – na te słowa Ange zachłysnęła się sokiem i Jerry, który stał najbliżej, musiał poklepać ją po plecach.

             Qwerty pokiwał głową i roześmiał się, ale czuł, że coś jest nie tak. Popatrzył na kawałek tortu, który teraz leżał na stole. Papier, mimo że ubrudzony kremem, nie wyglądał na zwykły kawałek papieru, ale na gruby pergamin. Qwerty nie wiedział nic o kulinariach, ale był niemal pewien, że to, co widział przed sobą nie było przypadkową kartką. Odszukał wśród swoich gości wzrok Johna i w jego oczach wyczytał dokładnie to samo. Mama Angeliny zabrała w tym czasie tort z powrotem do kuchni.

-E… No, zobaczę, czy coś się z niego da uratować – powiedział Qwerty, ze słabym uśmiechem cofając się w tamtą stronę.

-Powiedz raczej, że idziesz podjeść trochę kremu! – zawołała Lisa, ku ogólnemu rozbawieniu wszystkich.

             Qwerty uśmiechnął się szerzej, wzruszył ramionami i wyszedł z salonu. W kuchni zobaczył Rogera i Terry Sandbanksów, stojących przy zlewie. Tort był zrujnowany; sporo kremu rozmazało się na blacie. Mama Ange trzymała w ręku duży arkusz, z obszarpanym rogiem po jednej stronie. Gdy tylko zorientowała się, że Qwerty stoi za nią, natychmiast opuściła go do zlewu. Chłopiec jednak zajrzał jej przez ramię; ona odsunęła się o krok. 

             On podniósł pergamin; część kremu została już starta i Qwerty bez trudu odczytał napis znajdujący się na środku:

„WIDZĘ CIĘ”

             Pod spodem wypisane były numery:

1,2,3,4,5,6,7,8,9,10,11,12,13,14.



Darmowy ebook dostępny tutaj: 

"Qwerty: Historia" - TUTAJ
"Qwerty: Zagubiony w Czasie" - TUTAJ

Zapraszam też na stronę internetową Qwerty'ego: LINK

oraz Facebook: http://www.facebook/QwertySeymore

piątek, 23 października 2015

Oni chcą, żebym go uczył - fragment powieści pt. "Qwerty: Zagubiony w Czasie" (tom II)


Okazało się jednak, że państwo Sandbanks jeszcze nie śpią; co więcej, z kuchni dobiegł Qwerty’ego także głos Johna. Zdziwiony, Qwerty najciszej jak potrafił zszedł po schodach, omijając dwa skrzypiące stopnie. Odkąd zamieszkał z Gibble’ami, gdziekolwiek był - od razu odruchowo znajdował takie niuanse jak skrzypiąca podłoga i teraz był w stanie poruszać się po domu Sandbanksów niemal tak cicho jak Herman.


Oddać książkę za darmo, czyli ebook

Darmowe książki? W wersji papierowej o to trudno - papier kosztuje, druk kosztuje, dystrybucja też. Ale ebooki to już mogą być darmowe. Wyprodukowanie wersji elektronicznej kosztuje zip, czyli zero, czyli próżnię. No, za wyjątkiem czasu i poświęcenia autora, ale na to nikt za bardzo nie zwraca uwagi, kierując się zasadą, że jak już chcesz robić coś kreatywnego, to tylko i wyłącznie na własne ryzyko i własny koszt.


czwartek, 22 października 2015

Książka na bezludną wyspę, czyli o panu Monte Christo

Dla zagorzałego czytelnika wybór ulubionej książki jest jak wskazanie ulubionego włosa na głowie. Ale gdybyś już musiał wybrać, pod presją, gdyby ktoś wysłał cię na miesiąc na bezludną wyspę i pozwolił ci zabrać tylko jeden tom - co byś wybrał? Bo ja zabrałabym "Hrabiego Monte Christo" Aleksandra Dumas.


Klamka - fragment powieści "Qwerty: Zagubiony w Czasie" (tom II)


Qwerty szybko obrócił się na pięcie – za sobą miał jedynie normalnie wyglądający przedpokój. Powoli obszedł wszystkie pomieszczenia w domu, ostrożnie włamując się nawet do gabinetu wuja. W ostatniej chwili skończył sprawdzać sypialnię Dolores i wyszedł z niej zanim jego kuzynka wróciła do siebie. Zajrzał nawet do Sebastiana, pod pretekstem przyniesienia mu szklanki soku (ciotka Adela nalegała, by bliźniaki odżywiały się zdrowo i od jakiegoś już czasu serwowała im soki owocowe do picia). Jego własny pokój był w takim stanie, w jakim go zostawił; „Historia” spoczywała bezpiecznie w skrytce za łóżkiem. W końcu Qwerty odważył się zejść do salonu.


środa, 21 października 2015

Poltergeist - fragment powieści "Qwerty: Zagubiony w Czasie" (tom II)



Kilka sekund później drzwi kuchenne trzasnęły – Qwerty aż podskoczył na ten dźwięk – i rozległy się głosy młodych Gibble’ów, którzy kłócili się o coś zawzięcie. W tym samym momencie rzeczy w całym salonie zaczęły szaleć: pilot latał po pokoju, kanapa zawisła nad ziemią, stół przechylił się i stanął krzywo na jednej nodze, a żyrandol znów rozchwiał się niebezpiecznie. Qwerty krzyknął zduszonym głosem i usłyszał ze zgrozą, jak Sebastian i Dolores idą w tym kierunku. Skoncentrował się szybko i wypadł z pokoju, wpadając na kuzyna. Jęknął, ale opanował się szybko, jeszcze zanim Sebastian zdołał powiedzieć:

-Uważaj jak chodzisz, kretynie.

-Prze… przepraszam – powiedział Qwerty.


Szpilka w tyłek, czyli o tym jak tworzyć opisy

Trzy lata mojego życia zmarnotrawiłam studiując dziennikarstwo. Nie polecam. Gdybym mogła wybierać jeszcze raz, studiowałabym coś związanego z ekologią. Może teraz siedziałabym w Ameryce Południowej, przykuta kajdankami do jednego z tych wielkich drzew, które uparcie wycinają w Amazonii, próbując zapobiec nieszczęściu. Pewnie byłoby z tego więcej pożytku. 


wtorek, 20 października 2015

To kompletne wariactwo - opowiadanie

To nie mój styl. Babsko-chłopskie opowiadania zostawiam romansiarzom i ludziom, którzy są bardziej ckliwi niż ja. Ale co do tego, to coś mnie naszło. Było to późno, w nocy, mój mąż akurat gdzieś-tam wyjechał (do rodziny, zdaje się), a ja nie mogłam spać. I nagle przyszła mi do głowy ta scena: Namioty. Ciemny las. Wyprawa. I mały konfilkt interesów... I tak powstało moje romansidło. No, mniej więcej. Bardziej opowiadanie o relacjach damsko-męskich. Jedyne w swoim rodzaju - więcej takich nie mam, obiecuję... :) 


Qwerty: Zagubiony w Czasie, czyli o czym jest druga część

Najpierw ktoś wytrąca mu z ręki widelec, potem rzuca talerzami, a na końcu niemal rozbija kryształowy dzbanek ciotki Adeli. Już samo to nie skończyłoby się dobrze dla nikogo. Ale tajemnicza siła przekręcająca klamki i wypisująca wiadomości na zaparowanym łazienkowym lustrze to już jest szczyt wszystkiego. Qwerty musi rozwiązać tę zagadkę - zagadkę nieustępliwego poltergeista...


To po co my właściwie walczymy?, czyli o kulturze

Gdy Churchill został poproszony o zmniejszenie funduszy na kulturę i sztukę kosztem działań wojennych, odpowiedział: "To po co my właściwie walczymy?" Niektórzy podważają prawdziwość tego cytatu; podobno nie istnieje on w żadnej z jego prac czy przemów. Ja jednak chcę wierzyć, że to prawda. Podobnie jak miliony użytkowników Internetu, którzy "lubią" ten cytat np. na Facebooku. Bo ktokolwiek wypowiedział te słowa, miał rację: kultura to najważniejsze, co posiada naród. 


poniedziałek, 19 października 2015

Wizyta Pana Wilsona - fragment powieści "Qwerty: Historia" (tom I)

Qwerty tłukł właśnie pająki w schowku koło schodów, kiedy do drzwi rozległ się dzwonek. Zanim zdążył zareagować, ciotka Adela otworzyła i stanęła oko w oko z około trzydziestoletnim mężczyzną, ubranym w elegancki, ciemnoszary garnitur, z aktówką w ręku. Mężczyzna miał ciemne włosy i mówił z akcentem z Yorkshire, przywodzącym na myśl rozległe wrzosowiska w słoneczny, leniwy dzień.



niedziela, 18 października 2015

Najlepsza rekomendacja dla książki, czyli szkolne streszczenie

Co jest najlepszą rekomendacją dla książki? Co sprawia, że chce Wam się ją czytać? Recenzje w mediach? Reklama? Ciekawa, kolorowa okładka? Polecenie znajomych czy rodziny? Cokolwiek działa na was, myślę, że balsamem dla duszy autora jest rekomendacja drugiego człowieka. Wtedy, gdy ktoś z entuzjazmem mówi: "Musisz to przeczytać!" Albo: "Cześć Ciocia :) dziękujemy za fajną książkę i dedykację dla nas :) Właśnie mamy zadanie z polskiego, aby przeczytać jakąś dodatkową książkę jako lekturę uzupełniającą. Ja streszczę Qwerty'ego, każdą część oddzielnie :)."  




piątek, 16 października 2015

Za satysfakcję nie można kupić benzyny

Wyobraź sobie taką sytuację: podjeżdżasz na stację benzynową swoim nowym, błyszczącym autem (marka dowolna, ja lubię Jaguary i Hondy), tankujesz i idziesz zapłacić. "To będzie sto pięćdzisiąt siedem satysfakcji. Wierzymy ci na słowo, że tyle masz. Mogę zaoferować coś jeszcze?" A wszystko dlatego, że to, co robisz sprawia ci satysfakcję. 

Brutalna rzeczywistość jednak udowadnia, że sto pięćdzisiąt siedem to ty musisz wyłożyć, ale złotych, jeśli mieszkasz w Polsce, lub inną sumę w innej walucie, jeśli przebywasz akurat w innym kącie naszego okrągłego globu (okrągły, a jednak możesz w kącie wylądować).

Satysfakcję może sprawić... ale kupić to trzeba za kasę. :)

czwartek, 15 października 2015

Jak wypromować swoją książkę? - część 1: PRASA

Życie pisarza usiane jest przeciwnościami. Najpierw namęczysz się pisząc, a potem trzeba opublikować. I wypromować. Zachęcić ludzi do czytania. Ale jak? Bez "pleców", bez pomocy wydawnictwa, bez pieniędzy na marketing (jest dobra szansa na to, że jak piszesz, to nie zarabiasz zbyt wiele...) Są jednak sposoby, jeśli tylko jesteś wystarczająco uparty i nie za bardzo nastawiony na natychmiastowy zysk. 


Asqualor po raz pierwszy - fragment powieści "Qwerty: Historia" (tom I)


Nie zauważył nawet, kiedy zaczęło się ściemniać. Skierował się więc w stronę domu, przyspieszając i głębiej wbijając ręce w kieszenie. Ciotka nie lubiła, kiedy się spóźniał na obiad. Nagle powietrze wokół niego stało się gęściejsze i poczuł za sobą czyjąś obecność. Odwrócił się na pięcie, ale nie zobaczył nic – tylko ciemne domy, prosta, równa ulica…


środa, 14 października 2015

Papier, tablet, nożyczki, czyli dlaczego wciąż czytam papierowe książki

Dlaczego wciąż czytam papierowe książki? Bo po pierwsze, jestem trochę na bakier z technologią. Ciągle żyję gdzieś tak w roku 2007 jeśli o to chodzi i nie posiadam nawet tableta. Może powinnam? Przecież książki papierowe są niewygodne: zajmują dużo miejsca, są ciężkie, trzeba przewracać kartki... A jednak nic nie zatąpi unikalnego zapachu papieru, czy jest stary czy nowy. 


Dlaczego Qwerty Seymore?

Kilkakrotnie pytano mnie: dlaczego akurat Qwerty? W dodatku Seymore? Dlaczego nie Adaś albo Tadek? Dlaczego akcja powieści rozgrywa się w Anglii? Z imienia się już wytłumaczyłam - inspiracją była klawiatura. Z jakiegoś powodu pomyślałam sobie: dlaczego nikt jeszcze na to nie wpadł? Imię jest wypisane na milionach klawiatur na całym świecie (za wyjątkiem np. chińskiej...) Nie będzie trudno zapamiętać. Poza tym byłam już wtedy w Wielkiej Brytanii i żaden Anglik nie potrafił wymowić mojego nazwiska - każdego dziwiło. No i został Qwerty. 


wtorek, 13 października 2015

Qwerty - trochę historii

Jakieś 12 lat temu napisałam książkę. Zajęło mi to miesiąc. Miałam wtedy może ze 20 lat, ale nie podam dokładnych szczegółów, bo doszłam do takiego wieku, że się nie przyznaję. Książka czekała sobie gdzieś-tam na mailu, na WP.PL. Aż do tego roku. W tym roku przeczytałam ją ponownie i pierwsza seria pięciu książek wskoczyła mi do głowy. 




Silckenville - dwa opowiadania w sam raz na Halloween

Opuszczone miasto, odgrodzone od świata grubym murem. Dwie fale okrutnych morderstw i samobójstw. Lata śledztwa nie przyniosły żadnych rezultatów. Aż do teraz. Dziennikarz William Lane odwiedza Silckenville, aby poznać przerażającą prawdę...



Dlaczego nie horrory

Dlaczego nie piszę horrorów? Bo są dobre (podobno, to nie moja opinia). A ja wcale nie chcę nikogo straszyć. Wolę zaciekawić albo rozśmieszyć. Nie chcę robić drugiemu, co mnie nie jest miłe, w myśl starego przysłowia. A wszystko dlatego, że kilkanaście lat temu obejrzałam amerykańską wersję filmu "Krąg", czy - jak kto woli w oryginale "The Ring" (tytuł w oryginale wydaje mi się bardziej odpowiedni, nawiasem mówiąc, bo tam był też dzwonek telefonu i "ring" to zarówno krąg, jak i dzwonek właśnie - przepraszam, ale to skrzywienie zawodowe, bo jestem tłumaczem). 

Kadr z filmu pt. "Krąg". To, że postać przypomina kuzyna Itt z rodziny Adamsów wcale nie przyszło mi do głowy...

Pisanie znaczy klątwa

Chcesz pisać książki? Powodzenia. Najpierw siedzisz godzinami, dniami, nocami przed komputerem. Tak, proszę państwa, tracąc wzrok. Jeszcze do niedawna jeździłam autem i widziałam gdzie jadę. Teraz - już nie za bardzo. Zamazują mi się kontury rzeczy... To po 6 miesiącach pisania non-stop.