wtorek, 13 października 2015

Pisanie znaczy klątwa

Chcesz pisać książki? Powodzenia. Najpierw siedzisz godzinami, dniami, nocami przed komputerem. Tak, proszę państwa, tracąc wzrok. Jeszcze do niedawna jeździłam autem i widziałam gdzie jadę. Teraz - już nie za bardzo. Zamazują mi się kontury rzeczy... To po 6 miesiącach pisania non-stop. 


No ale załóżmy, że napiszesz już swoje i historia przestaje cię prześladować o każdej porze dnia i nocy. Wizje sytuacji i dialogi są już przelane na ekran i możesz powoli o nich zapomnnieć. I wtedy się okazuje, że potrzebna jest korekta, edycja, że połowę trzeba wyciąć, drugą połowę zmienić, a po drodze stało się coś więcej i okazuje się, że rzeczy wcale nie stały się w taki sposób, tylko w inny. I po dwóch tygodniach myślisz: jak ja mogłem/am napisać coś tak głupiego?




Krok trzeci: publikacja. No w końcu napisane, przecież po to, żeby ktoś to czytał. Tylko nikt nie chce. Wydawcy nie odpowiadają, a jak już odpowiadają, to dostajesz tylko mniej lub bardziej grzeczne "NIE, dziękuję", jak ochłap rzucony psu na odczep się. Ludzie nie mają czasu na czytanie. Nie stać ich na książki. Albo wolą kupić piwo, w końcu większa rozrywka.

I po co to wszystko? Osobiście uważam, że gdyby nie ta cholerna chcica, żeby pisać, już dawno zostałabym księgową. Albo manadżerem marketingu. Może nauczycielem. A tak? Siedzę i piszę, pieniędzy nie ma, czasu nie ma, życia nie ma, w ogóle nic nie ma. Tylko satysfakcja z setek zapisanych stron. I czekam aż mi padnie stary laptop i wszystko diabli wezmą...

Dlatego też, jeśli naprawdę chcesz pisać książki, to przemyśl to sobie dobrze. Może lepiej zakasać rękawy i wziąć się do nauki programowania. Z drugiej strony, jeśli masz potrzebę pisania, to i tak Ci nic nie pomoże. To klątwa. Totalne szaleństwo. Nieopłacalne hobby. I najlepsza rzecz na świecie...


15 komentarzy:

  1. Świetny tekst! Każdy, kto marzy o pisaniu powinien go przeczytać ;) Ja osobiście czuję się ostrzeżona, więc z czystym sumieniem mogę wracać do własnoręcznie wykreowanych światów, które muszę spisać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na własną zgubę... My wszyscy robimy to na własną zgubę... :) :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziwiam Cię:-) Kiedyś, jak pochłaniałam książki na tony i dorobiłam się minus 5 na obu oczach:-) miałam takie marzenie - napisać książkę. Później mi przeszło, chociaż jeszcze czasem o tym myślę. Ciężki to kawałek chleba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ... Pisz, nie myśl. Jakby pisarze myśleli, to nie mielibyśmy ani jednej książki. :) Ja tak tylko z tą klątwą... no, dla żartu. hehehe ;) ;)

      Usuń
    2. Niestety nie mam teraz na to czasu. Jeśli się zdecyduję, będzie to humorystyczna opowieść o anglistce uczącej w szkole specjalnej ;- ) Nie będę się specjalnie wysilała. Będą to opowiastki z życia wzięte, u nas zawsze jest wesoło, a teksty moich dzieci są kultowe:-)

      Usuń
    3. Podobno najlepsze scenariusze pisze życie. :) A z czasem to zawsze jest problem. Od ostatnich dziesięciu lat marzę o emeryturze... :)

      Usuń
  4. Mnóstwo w tym prawdy ;) Niestety programowanie też nie jest bajką...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) No nic nie jest idealne, to fakt. Najważniejsze to chyba robić co się lubi. :)

      Usuń
  5. Cześć!

    „Pisanie znaczy klątwa”, a nie lepiej brzmiałoby i wyglądało: „Pisać znaczy klątwa”?

    Nie tylko może pogorszyć się wzrok, ale też mogą zacząć boleć plecy (szczególnie kręg szyjny). Rady na to: robić sobie przerwy od komputera, zainwestować w krople do oczu i jeść coś, co wzmocni oczy. Jak bolą plecy, to trzeba ćwiczyć (rozciągać i wzmacniać kręg szyjny).

    Och, ileż trzeba się namyśleć, żeby napisać wyjątkowy tekst. A i tak zawsze znajdzie się ktoś, kto to skrytykuje.

    Trzeba kasować niepotrzebne słowa, dziwne zdania, nielogiczne akapity i niepasujące rozdziały. Czytelnik wiele zauważy. Może przymknąć oko na brakujące przecinki czy niepotrzebną spację, bo to minusiki-drobiazki. Ale jak raz zawiedziesz go fabułą czy bohaterem, to może nie zainteresować się Twoim kolejnym tekstem.

    Na warsztatach pisarskich Jakub Ćwiek powiedział, że Twoja powieść musi wyróżnić się spośród tych wielu książek, jakie widzisz w bibliotekach, księgarniach i innych miejscach.

    Ludzie nie potrafią znaleźć czasu, by przeczytać książkę? Może. Nie stać ich na książkę? Może. Wolą kupić piwo? Może. Piwo to większa rozrywka? Nie sądzę.

    Ostatnio ciągle trafiam na filmy, gdzie albo bohater lub bohaterka są lub chcą zostać pisarzami, albo mówią o książkach. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Wczoraj doszłam do wniosku, że może ludzie nie chcą czytać książek (z różnych powodów), tylko że coraz więcej pojawia się filmów o książkach, na podstawie książki czy z pisarzami (nie koniecznie w roli głównej). Chyba że takie moje szczęście, że wybieram takie filmy (nie czytam opisów, oglądam trailery, i włączam film/y).

    Pisać – po co to wszystko? A no po to, żeby sobie ulżyć, żeby sprawić ogromną radość, żeby przelać na elektroniczny papier swoje myśli, żeby pobyć przez kilka godzin ze swoimi wyimaginowanymi bohaterami, żeby rozwijać ich wątki, żeby codziennie stawać się kimś innym. W jednej chwili jesteś miła, w drugiej zabijasz, w trzeciej wcielasz się w Boga. Kto Ci to da? No tylko Twoja wyobraźnia. Czytasz książki innych? Fajna sprawa. Jeszcze fajniejsza, gdy sama je tworzysz.

    Piszesz? Pisz. Nikt Ci tego nie odbierze. Tylko Ty sam/sama możesz.

    Och, trochę się rozpisałam. Ale poruszyłaś temat, o którym mogę pisać i mówić godzinami.

    Eh, chciałabym pisać tak szybko jak Jim Carrey w „Bruce wszechmogący”.

    Pozdrawiam serdecznie
    Barbara Kirszniok
    Mimi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry komentarz. Jest nas dwie - na ten temat można godzinami... :)

      A propos rad dotyczących problemów z kręgosłupem itd. - osobiście ucinam sobie codziennie między 60-90-minutową sesję na steperze, jeśli tylko mogę. Nie tylko pozwala palić kalorie, ale przy okazji eliminuje wszelkie bóle, daje to odpoczynek oczom, a ja mam czas na wymyślanie nowych historii... Polecam.

      Uważam też, że "zawód" pisarza stał się trochę taką gloryfikowaną profesją. Może stąd coraz więcej takich filmów. Zapewne popularność "Seksu w wielkim mieście" pomogła - Carrie Bradshaw stała się wątpliwą ikoną w tym temacie.

      Nie wiem, czy pisze się po to, aby sobie ulżyć. Rózni ludzie robią różne rzeczy z różnych powodów. Mnie to sprawia po prostu radość (ok, wygadałam się...), a co do bohaterów - ja im nic nie każę, oni sami robią rzeczy, a ja po prostu muszę o tym napisać.

      Aha, i może "pisać" brzmiałoby lepiej, ale co tam. Napisało się tak i już. Witam w moim świecie... ;)

      Usuń
    2. Cześć!

      Ulżyć, bo:
      – jak historie nie dają Ci spokoju i przelejesz to na papier, to czujesz ulgę,
      – jak wszystko Cię denerwuje, to wystarczy trochę popisać i przechodzi,
      – jak nie piszesz, to i tak chcesz coś napisać, cokolwiek, więc jak skrobniesz parę stron, to Ci ulży.

      Tak, pisać to znaczy radość. Wielka radość. Niesamowita radość.

      Można kierować swoimi bohaterami (da się), ale zdarza się, że sami Tobą kierują lub pojawiają się nowi, których nie zamierzałaś umieszczać w historii.

      Zwróciłam uwagę na „pisanie”, bo to rzeczownik odczasownikowi. Zamiast rzeczowników odczasownikowych warto dawać czasowniki. :)

      Pozdrawiam serdecznie
      Barbara Kirszniok
      Mimi

      Usuń
  6. Tak. Po czterech latach pisania i sześciu napisanych powieściach posypał mi się wzrok, kręgosłup odmawia posłuszeństwa, a nocami śnią mi się dialogi zapisane przed snem. Ale nic nie daje takiego poczucia wolności jak pisanie. Dlatego znoszę korekty, redakcje, poprawki i nawet nie mam w zwyczaju narzekać. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Stąd wniosek: pisanie boli. Ale i tak jest wspaniałe!

      Usuń
  7. Naprawdę świetny post.
    Niestety przykre jest to, że wydawcy nie chcą wydawać nic nowego i dobrego, a gnioty przyjmują z niesamowitą szybkością... eh
    Pozdrawiam serdecznie
    http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Właśnie takie wrażenie odnoszę jeśli chodzi o większość wydawców... Czytałam książki, które nie były tego warte i właściwie szkoda było na nie drzew, a jednak ukazały się w druku...

      Fajny blog. :) Pozdrawiam!

      Usuń