wtorek, 27 września 2016

Kung Fu Panda - bo wszystkie pandy należą do Chin

W języku angielskim istnieje określenie "guilty pleasure", czyli dosłownie: "winna przyjemność" (kojarzyć z mea culpa, nie z winem...). Tym mianem nazywa się rzeczy, które się lubi, chociaż nie są uznawane za wysokiej klasy produkcje (odnosi się to np. do filmu czy muzyki). Mogłabym powiedzieć, że filmy animowane Dreamworks stanowią moją osobistą "guilty pleasure", gdyby nie fakt, że ani nie czuję się z tego powodu winna, ani nie są one z niskiej półki. A do moich ulubionych należy, niewątpliwie, Kung Fu Panda. 

Moja kolekcja filmów "Kung Fu Panda"... Mam nawet kolorowankę...

Opowieść o pandzie, która uczy się kung fu

Oto, co mówi nam Wikipedia o początku historii pewnej niesfornej pandy - entuzjasty kung fu o imieniu Po:

"W Dolinie Spokoju, w Chinach, żyje pewien ciamajdowaty panda o imieniu Po. Jest on wielkim fanem kung-fu, niestety rodzinna tradycja związana jest z niewielką restauracją, w której serwuje się kluski. Pewnego dnia, w pobliskiej świątyni, odbywa się wielka ceremonia, stary mistrz Oogway ma wybrać spośród piątki adeptów – Małpy, Modliszki, Żmii, Żurawia i Tygrysicy – tego, który pozna tajemnicę Smoczego Zwoju. Los okazał się jednak niezwykle przewrotny, Smoczym Wojownikiem zostaje właśnie Po, którego od teraz ma szkolić zgorzkniały mistrz Shifu. W tym samym czasie, z więzienia ucieka groźny złoczyńca i były uczeń mistrza Shifu, Tai Lung, który wiele lat wcześniej nieomal przyczynił się do zniszczenia Doliny Spokoju." (kompletny artykuł znaleźć można TUTAJ).

Kung Fu Panda - część 1 Obraz STĄD

To dopiero początek opowieści o naszym bohaterze, który jest chyba ostatnią istotą na tym świecie, którą posądzalibyśmy o tytuł mistrza sztuk walki. Po lubi bowiem sobie zjeść, uwielbia spać, jest bałaganiarzem i na pozór w ogóle nie wpasowuje się w schemat powyższego. A jednak, gdy los wymaga stanowczych posunięć, Po jest w stanie przezwyciężyć wszelkie przeciwności - zarówno po to, by uratować przyjaciół, ale także by zostać tym, kim było mu przeznaczone zostać - Smoczym Wojownikiem, co jest - naturalnie - niesamowitym zaszczytem.

Po to obżartuch, który potrafi zjeść sporo... Obraz STĄD

W historii urzeka mnie jednak nie tylko sama akcja, ale to, jak wykreowani zostali główni bohaterowie - z każdym z nich można się utożsamiać, przynajmniej do pewnego stopnia. Dzięki temu "Kung Fu Panda" jest ciepłą, przyjemną historią tak dla dzieci, jak i dla dorosłych.

Kung fu i chińskie pandy

Co więcej, film oparty jest w dużej mierze na rzeczywistych zasadach kung fu. Mistrzami walki są w nim Tygrys, Żmija, Modliszka, Żuraw i Małpa - to techniki kung fu, gdyż ta sztuka walki oparta jest na ruchach zwierząt (mówiąc w dużym uproszczeniu). "Shifu" oznacza "mistrz". I nawet Tai Lung, wróg numer jeden, który chciał zagarnąć bezprawnie Smoczy Zwój, to pantera śnieżna. A pantera to także jedna ze zwierzęcych technik kung fu, promująca szybkość i przechytrzenie przeciwnika, mająca na celu uczyć m.in. cierpliwości. To ostatnie jest być może dość ironicznym elementem, zważywszy na to, że Tai Lung spędza w więzieniu jakieś 20 lat...

Tai Lung, siejący spustoszenie w Dolinie Spokoju. Obraz STĄD

No i co może być lepszym symbolem Chin (skąd kung fu się wywodzi) niż panda? Nawiasem mówiąc, czy wiecie, że prawie wszystkie pandy na świecie są własnością chińskiego rządu? Od 1984 roku pandy oddawane są do ZOO w 10-letni "leasing", a wszystkie młode urodzone w ZOO także automatycznie przechodzą na własność Chin. Wyjątkiem są dwie pandy, które w 2008 roku zostały podarowane przez Chiny Tajwanowi, a w 2013 roku doczekały się one potomstwa, dzięki czemu narodziła się trzecia panda Tajwanu o imieniu Yuan Zai. (To tak na marginesie...)

A jeśli macie akurat zły dzień, to polecam nie tylko filmy Dreamworks, ale także to video pandy, która toczy się beztrosko. Poprawa humoru gwarantowana:



Obsada

Wracając do filmów: posiadam je w wersji angielskiej, co pozwala mi cieszyć się oryginalnymi głosami wykonawców. I tu kolejny plus dla "Kung Fu Pandy", ponieważ w postać Po wcielił się nikt inny jak sam Jack Black, znany nam z takich filmów jak "Tenacious D" ("Kostka przeznaczenia"), "School of Rock" ("Szkoła Rocka"), "Holiday" czy "Podróże Guliwera". Po to jedna z jego najlepszych ról - ze swoją nieudolnością pandy i doskonale dobranym głosem Jacka to postać, którą trzeba lubić.

Jack Black i jego alter ego... Na premierze "Kung Fu Panda 2" w Sydney.
Obraz STĄD

Innych gwiazd - związanych zresztą w taki czy inny sposób ze sztukami walki - w obsadzie nie brakuje. Mam więc Angelinę Jolie (jako Tygrysica), czyli sławną Larę Croft; jest Lucy Liu, która w "Kill Bill" grała niebezpieczną zabijakę (tu jako Wąż), no i jest Jackie Chan (Małpa) - tego pana chyba nie trzeba przedstawiać...

Więcej pandy

"Kung Fu Panda" to trzy filmy, które ogląda się z przyjemnością - nie tylko ze względu na zabawną, miejscami wzruszającą fabułę (w drugiej części dowiadujemy się na przykład prawdy o rodzicach Po - jest on bowiem adoptowany przez gęś, o czym nie wie...), ale też dzięki świetnym efektom wizualnym - wytwórnia Dreamworks przeszła spory rozwój od czasów pierwszego "Shreka". Ilość detali, kolorystyka, nawet miny, które stroją główne postacie (przy czym nie zapominajmy, że każda to zwierzę!) - wszystko to sprawia, że film - niby ot, bajka dla dzieci - jest ciekawy i zwyczajnie zachwyca.

Oto mały Po, jeśli jeszcze się do niego nie przekonaliście... Obraz STĄD

Czy polecam "Kung Fu Pandę"? Tak! Rękami i nogami, także dorosłym. I wcale nie jestem sama - wszystkie trzy filmy, a nawet kreskówki i dodatkowe historie (możemy na przykład obejrzeć film o tym, jak pięciu mistrzów kung fu, których tak wielbi Po, a z którymi przychodzi mu "pracować", trafiło do Mistrza Shifu), podbiły serca fanów w każdym wieku... Do tego stopnia, że w samych Chinach swego czasu rozgorzała dyskusja o tym, dlaczego Amerykanie potrafili nakręcić film o chińskiej kulturze, który podobał się w Chinach bardziej niż jakikolwiek film nakręcony przez Chińczyków!

Dla tych zaś, którzy już znają i polubili grubego, czarno-białego Po-pandę, mam dobre wiadomości: realizacja czwartej części została ostatnio potwierdzona (chociaż jeszcze bez dokładnej daty), a wszystkich filmów będzie... sześć! To świetna wiadomość, która bardzo mnie ucieszyła. I jakoś nie potrafię czuć się z tego powodu winna - pozstaje tylko czysta przyjemność z oglądania. Bo lubię animacje, lubię kung fu i lubię pandy. I już.

Po. Obraz STĄD

4 komentarze:

  1. Ja też uwielbiam Po! Nigdy się tego nie wstydziłam i nie zamierzam ;) Nie mam też poczucia winy, bo... to przecież historia o tym, kim może stać się każdy z nas, każdy wokół nas. Jest jak dowód na to, że każdy zasługuje na szacunek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nie ja jedna lubię Po! Jest świetny i też uważam, że historia ma dobry przekaz. Pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. Filmów nie znam ale zdjęcia przyciągają, więc może kiedyś się skuszę tym bardziej, że lubię te niedźwiadki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, świetna zabawa dla dzieci i dorosłych. :)

      Usuń