Qwerty przybył więc do ukrytego wśród szkockich pustkowi Brentwood. Kto odwiedza go zaraz po przyjeździe? I dlaczego już jest dobrze znany w zamkniętym środowisku organizacji? Wszystkie rozdziały książki "Qwerty: W Stronę Słońca" (TOM V serii) w porządku chronologicznym można znaleźć w poście TUTAJ.
QWERTY: W STRONĘ SŁOŃCA
TOM V
Dla Bogdana.
Poprzedni odcinek powieści znaleźć można TUTAJ (kliknij).
Rozdział 13, część 2
Brentwood
*
Brentwood
*
Myśląc, że już ktoś po niego przyszedł, wstał z westchnieniem i otworzył. Na progu stała dziewczyna o długich, czarnych, błyszczących włosach, trzymając w rękach dużą tacę. Miała wschodnią urodę; jej oliwkowa skóra i ciemne oczy ładnie kontrastowały z białym uniformem. Qwerty stanął jak wryty. Oczekiwał ludzi w mundurach i teraz zaskoczenie malowało się wyraźnie na jego twarzy.
-Cześć – powiedziała. – Jestem Jenny Shahidi. Collard przysyła ci coś do jedzenia, tak na wszelki wypadek…
Jenny podała mu tacę i Qwerty machinalnie złapał ją w obie ręce. Otrząsnął się i cofnął o krok.
-Dziękuję – powiedział.
-Więc… to ty jesteś Qwerty Seymore – powiedziała ona. – Mogę wejść?
Qwerty cofnął się znów; naczynia na tacy brzęknęły niebezpiecznie i chłopiec czym prędzej odstawił ją na stół.
-Wyposażenie pokoi jest bardzo podstawowe – powiedziała Jenny. – Gdybyś czegoś potrzebował… nie wiem, wazonu z kwiatkami albo czegoś… Daj znać. Na pewno uda się coś zorganizować. Wszelki sprzęt możesz dostać z magazynu. Telewizja jest tylko w pokoju wspólnym – dodała, obrzucając go szybkim spojrzeniem i podchodząc do okna. – Nie jest źle. Masz widok na las. Mój pokój wychodzi na parking, niestety.
Qwerty nie miał do tej pory czasu zobaczyć, co znajduje się za oknem i teraz wyjrzał ciekawie za firankę. W niedalekiej odległości za budynkiem, otoczonym murem i kolczastym drutem, znajdował się gęsty las, który ciągnął się aż po horyzont. W oddali Qwerty dostrzegał wzgórza porośnięte drzewami.
-Nie tak źle, co? – zapytała Jenny, uśmiechając się do niego.
-Nie, nie tak źle – odparł, myśląc o tym, na co patrzy teraz Ange: bezmiar oceanu, skąpany w słońcu. Poczuł nagłe ukłucie, jakby ktoś włożył mu szpilkę we wnętrzności. Zaraz jednak stłumił w sobie to uczucie.
Jenny podeszła do stołu i odkryła talerze, po czym nalała mu herbaty do filiżanki.
-Zjedz coś – powiedziała, podając mu naczynie. – Za jakieś pół godziny ktoś tu będzie. Słyszałam, jak Liam mówił, że zaczniesz szkolenie od razu. Nie może się doczekać, aż pokażesz, co potrafisz. A to i tak nic w porównaniu z Collardem; on nie mówi o niczym innym od tygodni.
Qwerty nie powiedział nic, jak automat przyjmując filiżankę z jej rąk.
-No… To ja już pójdę – powiedziała Jenny, śmiejąc się lekko; Qwerty natychmiast zarumienił się i pomyślał, że wygląda bardzo głupio. Odchrząknął, odstawiając filiżankę na stół.
-Dziękuję – rzekł. – Miło było cię poznać, Jenny.
-Wzajemnie. Do zobaczenia – odparła dziewczyna i wyszła, zamykając za sobą drzwi.
Qwerty spojrzał na tacę zastawioną jedzeniem. Nie był głodny, ale – z drugiej strony – może warto było coś zjeść. Nie znał pór posiłków w tym miejscu i nie wiedział, czy będzie miał jakąkolwiek przerwę na lunch, więc zmusił się do przełknięcia kilku tostów, popijając herbatą, jednocześnie wyglądając przez okno. Od razu pomyślał o Dartmoor i z pewną ulgą przypomniał sobie, że John ma dołączyć do niego dziś wieczorem. Miał nadzieję spotkać się z nim najpóźniej jutro rano i ta myśl uspokoiła go trochę. Wiedział, że nie będzie tu sam.
-Cześć – powiedziała. – Jestem Jenny Shahidi. Collard przysyła ci coś do jedzenia, tak na wszelki wypadek…
Jenny podała mu tacę i Qwerty machinalnie złapał ją w obie ręce. Otrząsnął się i cofnął o krok.
-Dziękuję – powiedział.
-Więc… to ty jesteś Qwerty Seymore – powiedziała ona. – Mogę wejść?
Qwerty cofnął się znów; naczynia na tacy brzęknęły niebezpiecznie i chłopiec czym prędzej odstawił ją na stół.
-Wyposażenie pokoi jest bardzo podstawowe – powiedziała Jenny. – Gdybyś czegoś potrzebował… nie wiem, wazonu z kwiatkami albo czegoś… Daj znać. Na pewno uda się coś zorganizować. Wszelki sprzęt możesz dostać z magazynu. Telewizja jest tylko w pokoju wspólnym – dodała, obrzucając go szybkim spojrzeniem i podchodząc do okna. – Nie jest źle. Masz widok na las. Mój pokój wychodzi na parking, niestety.
Qwerty nie miał do tej pory czasu zobaczyć, co znajduje się za oknem i teraz wyjrzał ciekawie za firankę. W niedalekiej odległości za budynkiem, otoczonym murem i kolczastym drutem, znajdował się gęsty las, który ciągnął się aż po horyzont. W oddali Qwerty dostrzegał wzgórza porośnięte drzewami.
-Nie tak źle, co? – zapytała Jenny, uśmiechając się do niego.
-Nie, nie tak źle – odparł, myśląc o tym, na co patrzy teraz Ange: bezmiar oceanu, skąpany w słońcu. Poczuł nagłe ukłucie, jakby ktoś włożył mu szpilkę we wnętrzności. Zaraz jednak stłumił w sobie to uczucie.
Jenny podeszła do stołu i odkryła talerze, po czym nalała mu herbaty do filiżanki.
-Zjedz coś – powiedziała, podając mu naczynie. – Za jakieś pół godziny ktoś tu będzie. Słyszałam, jak Liam mówił, że zaczniesz szkolenie od razu. Nie może się doczekać, aż pokażesz, co potrafisz. A to i tak nic w porównaniu z Collardem; on nie mówi o niczym innym od tygodni.
Qwerty nie powiedział nic, jak automat przyjmując filiżankę z jej rąk.
-No… To ja już pójdę – powiedziała Jenny, śmiejąc się lekko; Qwerty natychmiast zarumienił się i pomyślał, że wygląda bardzo głupio. Odchrząknął, odstawiając filiżankę na stół.
-Dziękuję – rzekł. – Miło było cię poznać, Jenny.
-Wzajemnie. Do zobaczenia – odparła dziewczyna i wyszła, zamykając za sobą drzwi.
Qwerty spojrzał na tacę zastawioną jedzeniem. Nie był głodny, ale – z drugiej strony – może warto było coś zjeść. Nie znał pór posiłków w tym miejscu i nie wiedział, czy będzie miał jakąkolwiek przerwę na lunch, więc zmusił się do przełknięcia kilku tostów, popijając herbatą, jednocześnie wyglądając przez okno. Od razu pomyślał o Dartmoor i z pewną ulgą przypomniał sobie, że John ma dołączyć do niego dziś wieczorem. Miał nadzieję spotkać się z nim najpóźniej jutro rano i ta myśl uspokoiła go trochę. Wiedział, że nie będzie tu sam.
Kolejna część powieści dostępna jest TUTAJ (kliknij na link).
Przypominam, że wszystkie rozdziały w porządku chronologicznym można znaleźć w poście TUTAJ.
części książek zaś można zakupić w wersjach papierowych na platformach Amazon lub ściągnąć za darmo jako ebooki na stronie beezar.pl. Linki poniżej:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz