Zastanawiacie się, jak skończy się kolejna konfrontacja z Collardem? Oto odpowiedź - ostatnia część rozdziału książki "Qwerty: W Stronę Słońca". Czy tym razem Collard zwerbuje chłopca do tajemniczej organizacji? Zapraszam do lektury! (Wszystkie rozdziały w porządku chronologicznym można znaleźć w poście TUTAJ.)
QWERTY: W STRONĘ SŁOŃCA
TOM V
Dla Bogdana.
Poprzedni odcinek powieści znaleźć można TUTAJ.
Rozdział 4, część 3
Białe płatki
*
-Świetnie, dziękuję – rzekł Qwerty, jakby nic innego nie było opcją.
-To dobrze, to dobrze… Przyszedłem porozmawiać o ostatnim wypadku – powiedział Collard, rozglądając się za miejscem gdzie mógłby usiąść. W końcu wybrał skraj łóżka i skinął Qwerty’emu, by ten spoczął na stojącym przy biurku krześle.
Chłopiec chciał odmówić, ale w końcu usiadł naprzeciwko tamtego. Collard uśmiechnął się i skinął głową z aprobatą.
-Jak się miewają twoi koledzy? Mam nadzieję, że czują się dobrze.
Qwerty przytaknął.
-W porządku – odparł krótko.
-Cieszę się. Troy, niestety, znów nam się wymknął – westchnął Collard. – Troy Ragliani posiada pewne… pewne specjalne talenty, które pomagają mu wymknąć się sprawiedliwości.
-Tak? – Qwerty spróbował zrobić zaskoczoną minę, jakby nie wiedział, o jakich talentach mowa.
-Niestety. Potrzebujemy kogoś o… podobnych uzdolnieniach, kto byłby w stanie mu dorównać…
Collard pokiwał znów głową, spoglądając spod oka na chłopca. Qwerty nie odezwał się, zachowując neutralną, lekko zaciekawioną minę. Ale w głowie mu wrzało: czy to możliwe, że Collard wiedział, że potrafi kontrolować czas? Nikt nie wiedział, tylko on i John. Nawet Ange nie miała pojęcia, chociaż był pewien, że domyślała się prawdy. Qwerty był przekonany, że John nie pozwoliłby nikomu się dowiedzieć… Ale pracował z Collardem, może kiedyś przestał się pilnować, może ktoś odczytał jego myśli… Jeśli tak, on, Qwerty, nie miał szans na wyjście z opresji…
-Lub kogoś, kto byłby w stanie złapać go, mimo jego zdolności – dodał Collard i Qwerty poczuł, że uczucie ulgi rozlewa się w jego umyśle, jakby ktoś rozbił mu zimne jajko na samym czubku głowy.
-Qwerty, chciałbym ponowić moją propozycję. Jestem gotowy negocjować z tobą warunki; powiedz, jaka jest twoja cena i zobaczymy, co się da zrobić – Collard mówił niemal błagalnym tonem, w którym jednak czaiła się jakaś ukryta pewność siebie.
-Nie dołączę do Brentwood – powiedział Qwerty. – Przykro mi. Nie chcę zabić Troya.
Collard żachnął się.
-Nie musisz go zabijać. Musisz go schwytać, to wszystko.
-I co potem? – zapytał Qwerty.
-Potem… będziesz wolny – odparł Collard.
-Nie – Qwerty pokręcił głową. – Co się potem stanie z Troyem? Co mu zrobicie?
-Troy… dostanie to, na co zasłużył – odparł Collard. – To międzynarodowy przestępca, który ma na koncie śmierć setek niewinnych ludzi, Qwerty. Wierzę, że spotkałeś agenta Coulsona i jego dwóch towarzyszy z amerykańskiej Agencji? Cóż, oni i jego koledzy nie żyją… Teraz Troy jest tu – Collard urwał i popatrzył znów na chłopca, jakby sprawdzając, jak ta wiadomość na niego wpłynęła. Qwerty nie odzywał się; Troy zemścił się… Przypomniał sobie, jak wsiadł do czarnej limuzyny, a Owen Coulson proponował mu przyłączenie się do amerykańskiej Agencji. Przypomniał sobie agenta Kingstona i przez chwilę miał ochotę o niego zapytać, ale domyślał się odpowiedzi i bał jej potwierdzenia.
-Sprawiedliwość musi być wymierzona… - dodał Collard po chwili.
Tym razem Qwerty prychnął z pogardą; nie mógł się powstrzymać.
-Wiem, co się stało. Wiem, co mu zrobiono. Gdzie była sprawiedliwość wtedy? – zapytał.
Collard westchnął i zdjął niewidzialny pyłek z rękawa.
-To przykra sprawa. Ale nie mieliśmy i nie mamy wpływu na decyzje amerykańskich władz. My nie postępujemy w ten sposób. Teraz możemy tylko posprzątać bałagan, który powstał… I potrzebujemy pomocy dobrych rekrutów. Oferuję ci młody, ambitny i zdolny zespół, z którym będziesz mógł trenować… I najlepszego trenera, jakiego mamy. Im szybciej wykonasz zadanie, tym szybciej będziesz wolny.
-A Asqualor? – zapytał Qwerty, chcąc zakończyć tę rozmowę, ale nie wiedząc jak. – Jego też miałbym schwytać? A inni?
-Asqualor byłby częścią umowy, owszem. Jeśli pomożesz nam z innymi, świetnie. Ale ci dwaj przysparzają nam najwięcej problemów…
Qwerty pokręcił głową.
-Nie – powiedział.
-Wszystko, o co cię proszę, to żebyś przemyślał to… - rzekł Collard unosząc obie ręce w poddańczym geście. – Tylko tyle.
-Dziękuję, ale nie – powtórzył Qwerty.
Collard wstał i Qwerty podniósł się także, po raz wtóry ściskając dłoń Collarda.
-Cóż… gdybyś jednak zmienił zdanie, wystarczy, że dasz znać Johnowi. O, i Qwerty… - powiedział, już od drzwi. – Mam nadzieję, że panna Sandbanks miewa się dobrze. Podobno jest bardzo utalentowana. Dla niej również znalazłoby się miejsce w Brentwood. Przekaż jej moje pozdrowienia – dodał Collard i, nie czekając na odpowiedź, zszedł na dół.
Qwerty miał wrażenie, jakby Collard właśnie zastrzelił go z kuszy prosto w żołądek; musiał powstrzymać odruch, aby poszukać strzały. Ostre ukłucie bólu sprawiło, że niemal zgiął się w pół.
Po kilku sekundach opanował się i teleportował prosto do ogrodu, gdzie Ange ciągle siedziała na ławce. Usłyszał, jak Roger zimno żegna Collarda i ostrożnie wyjrzał do przedpokoju; zobaczył, jak niemal wypycha go za drzwi, zachowując przy tym wszelkie pozory grzeczności.
Qwerty wrócił do Ange i usiadł obok niej, znów ją obejmując. Dziewczyna przylgnęła do niego i odwróciła twarz w jego stronę; zobaczył, że ma lekko zaczerwienione oczy.
-Co mówił? – zapytała.
-To, co ostatnio – odparł Qwerty, ledwo opanowując drżenie.
W tym momencie Roger wpadł do ogrodu.
-Wszystko w porządku, Qwerty? – zapytał.
-Tak – odparł chłopiec, ale cała trójka wiedziała, że Qwerty kłamie.
Kolejny fragment powieści znaleźć można TUTAJ.
Wszystkie rozdziały w porządku chronologicznym można znaleźć w poście TUTAJ.
Poprzednie części książek zaś można zakupić w wersjach papierowych na platformach Amazon lub ściągnąć za darmo jako ebooki na stronie beezar.pl. Linki poniżej:
Poprzednie części książek zaś można zakupić w wersjach papierowych na platformach Amazon lub ściągnąć za darmo jako ebooki na stronie beezar.pl. Linki poniżej:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz