1. Wieczka od jogurtów
Za każdym razem, gdy otwiera się jogurt, wieczko pod spodem jest upaprane. Ja wiem, że to konieczność - jogurt to ciało pół-płynne i choćby w transporcie się przechyli... A jednak potem się takie toto otwiera i co z tym zrobić? Zlizać? Łe. Zebrać łyżką? Nieskuteczna metoda. Po prostu wyrzucić? No tak, ale w połowie drogi do kosza przeklęta etykieta zawsze spada dołem do podłogi, brudząc wszystko wokół, podobnie jak kromka chleba posmarowana masłem zawsze upada na "maślaną" stronę. Grr.
2. Koty kurzu na podłodze
Skąd one się biorą? No skąd? Przy bliższej inspekcji okazuje się, że składają się z włosów i kurzu, na który w dodatku jestem chyba uczulona. Kurz to tak naprawdę robaki, tylko mikroskopijne. Czy my nie możemy żyć w lepszych warunkach, żeby nie musieć tego sprzątać? Dlaczego kurz w ogóle istnieje? Jaki jest jego sens życia? I czy naprawdę musi zbijać się w kłęby, tworząc dziwne komuny i koncentrując się wokół moich włosów, które popełniły samobójstwo? A kysz, koty kurzu!
Kot czy królik, co za różnica... |
3. Zdjęcia noworodków na Facebooku i innych stronach
Ok, ja wszystko rozumiem: ekscytacja, ekstaza, hormony, poczucie spełnienia itd. Ale czy my wszysycy musimy oglądać świeżo utworzonego człowieka z brudami i skrzywioną fizjonomią? Co więcej, ta część społeczeństwa, która nie ma na to ochoty jest zmuszona brać udział w tym ekshibicjonizmie, ponieważ zdjęcia te pokazują się niezależnie od nas. Nawet jeśli jesteś świeżo upieczoną, dumną mamą, weź przykład z angielskiej rodziny królewskiej i fotografuj swoje dzieci "na czysto" i z uśmiechem. Tak chyba zwykle przedstawiasz siebie, więc dlaczego nie swoje pociechy?
TAK:
NIE!!!:
4. Listonosz, który nie czeka na otwarcie drzwi
Ma paczkę czy list, zadzwoni, a potem ucieka. Nie wiem, może przez to, że nie dają mu czasu ustawowo, bo musi obejść 1001 domów w pięć minut. Ale skoro już przyniósł coś, to niech ustawowo poczeka tą minutę, żeby można było dojść do drzwi... Apel do szefów listonoszów: dajcie tym biednym ludziom więcej czasu na obsługę klienta. Moje włosy nie zawsze są w takim stanie, abym mogła od razu otworzyć i odebrać przesyłkę... Listonoszu, poczekaj!
5. Wiadomości
Morderstwa, zamachy, gwałty, wojny, polityka, koniec świata. Niewątpliwie, trzeba o tym wszystkim wiedzieć. Ale ileż można?! Afery idiotów trzymających władzę przypominają telenowele z lat 90-tych, a jedyną alternatywą są donosy na temat tego, jakie majtki nosi córka tej tamtej, która była sławna 15 lat temu, bo teraz córka dorosła i jest pięknością. Wrzuć ciążę i rozstanie sławnej pary, i już masz wystarczająco sensacji na cały tydzień. Nie, dziękuję.
6. Zawracacze głowy
Jest mnóstwo ludzi na tym świecie, którym się nudzi i zwyczajnie mają ochotę zawracać ci d..., to znaczy głowę. Pracuję jako tłumacz i codziennie dostaję telefony od ludzi, którzy dzwonią tylko po to, aby sobie pogadać, powydziwiać i stwierdzić, że oni to sami jeszcze nie wiedzą, czy chcą to tłumaczenie, czy raczej powinni iść kupić dzieciom Vibovit. Moja rada? Zadzwoń do zegarynki. Wygadać się można, a przy okazji będzie wiadomo ile czasu oszczędza się innym.
7. Pogoda
Mogłaby się poprawić. To wszystko, co mam na ten temat do powiedzenia.
8. Szczekające za oknem psy
Kocham psy, ale te szczekające za oknem to moje przekleństwo. Gdziekolwiek nie jestem, zawsze jakiś się znajdzie. Teraz sąsiedzi na przeciwko mają takiego, który szczeka podwójnie: "hau-hau". Rano, w ciągu dnia i w nocy. Tak jak kozaki zawsze rosną trójkami, tak jego szczek zawsze jest parzysty. Nawet jak czasami wyrwie mu się takie jedno "hau", to wiesz, że kilka sekund później będzie musiał dodać "hau". Hau-hau. Szkoda, że strzelba mojego męża na śrut jest obecnie w innym kraju...
9. Uschłe liście przy drzwiach
Wokół naszego skromnego domu NIE MA DRZEW. Skąd u licha bierze się kopa zeschłych liści, które zbierają się przy samych drzwiach, tylko po to, aby potem wlecieć do domu? Tak jak kurz, magicznie pojawiają się i zbijają w zwartą kupę (w końcu w ilości siła). Dlaczego? Co sprawia, że mój próg jest tak atrakcyjny dla umarłych liści z drzew, których brak? Hę?
10. Reklamy - wszędzie
Nie, nie chcę kupować paneli solarnych. Nie, nie chcę poznać kolejnej oferty od banków, ubezpieczycieli, firm telekomunikacyjnych, nie chcę kupować zegarka Apple i nie potrzebuję nowego telewizora. Nie chcę brać pożyczek i nie mam ochoty wypróbować rewolucyjnego robota kuchennego. Nie mam pieniędzy, nie mam czasu, nie mam ochoty. Dajcie mi wszyscy święty spokój...
Ha ha ha ... No cóż każdy ma takie dzień do dupy niepodobny :) u nas też pochmurno i byle jak :) Ale ja mam patent na 1. Wieczka od jogurtów - koty albo pies wprost biją się , żeby oblizać
OdpowiedzUsuń2. Koty kurzu na podłodze - zasłoń okna , jak jest półmrok koty z kurzu są niewidoczne
3. Zdjęcia noworodków na Facebooku i innych stronach - przestań obserwować tych znajomych - po co masz się drażnić :)
4. Listonosz, który nie czeka na otwarcie drzwi - zafunduj sobie psa - ten go od razu nauczy że trzeba zadzwonić i poczekać
5. Wiadomości - polecam magiczne przycisk na pilocie MUTE i świat od razy optymistycznej wygląda 6. Zawracacze głowy - tu nie umiem Ci pomóc , może im to powiedz albo nie odbieraj telefonów ?? 7. Pogoda - no tak słońce zdecydowanie lepiej oddziałuje na naszą psychikę
8. Szczekające za oknem psy - ale wiesz, że jak zaczną miauczeć to właściciele będą musieli się z nimi udać do weterynarza?? 9. Uschłe liście przy drzwiach -= no tu już poległam :) :) i przy kolejnym też :) Uśmiechnij się jutro będzie lepszy dzień :)
Dzięki, hehe, do mądrych rad (co niektórych) się stosuję (kota i psa brak), ale nie zawsze pomaga... ;)) Ale właśnie się uśmiecham. :) Miłego dnia życzę! :)
UsuńNo i o to mi chodziło - bo w takie ciulowe dni nawet kurz się krzywo układa na podłodze :)
UsuńMożna się nawet o niego potknąć. :) Dzięki. ;)
Usuńwszystkie straszliwe.
OdpowiedzUsuńPrawda...? :)
UsuńU mnie naprawdę koty kurzu - włosy moje i kota. Nie tyle denerwuje co obrzydza.
OdpowiedzUsuńHa ha, koci bałagan... coś o tym wiem. Ale za to ile radości z kociska! :)
UsuńZgadzam się z Tobą... Najbardziej mnie drażni, gdy otwieram jogurt, a jakaś jego część strzela mi w twarz. Albo irytują mnie kartony soków, które są tak zrobione, że tak czy inaczej nie da się wypić całości.
OdpowiedzUsuńNa twarz to jeszcze pół biedy. Mnie zwykle ląduje na świeżo wypranej bluzce... A już te kartony, w których chlupocze... Chyba powinnam dodać numer jedenasty. Nic już się nie da wylać, ale wiesz, że ciągle tam coś jest. I trzęsiesz tym nad szklanką jak wariat, za każdym razem! Frustrujące... ;))
UsuńOooo tak, zgadzam się z Sandrą. Zawsze byłam cała ochlapana zawartością jogurtu. Teraz najpierw nakłuwam nożem wieczko i dopiero pociągam zamknięcie. Nie strzela, ale i tak żal tego jogurtu na wieczku.... :)
UsuńCo do soków czy mleka w kartonie, no właśnie, jak to jest, że zawsze coś w nich zostanie?
Zgadzam sie ze wszstkim. Najgorsze sa koty i wieczka !! Genialny post !
OdpowiedzUsuńDzięki. :) Pozdrawiam! :)
UsuńŚwietny post :D. I w większości się zgadzam, ale... reklamy nie zawsze są wkurzające. Czasem wkurzający jest ich brak. Rozumiem, że podczas podziwiania górskich krajobrazów w Białce Tatrzańskiej najchętniej by się je wzięło i wywaliło na Słowację, ale w krajobrazie miejskim mogą naprawdę się przydać. W Opolu na ulicy krakowskiej pozbyto się ostatnio kilka banerów (bo przeszkadzały) i odsłonięto w ten sposób po-PRL-owską kamienicę z jej brudnymi, szarymi ścianami pełnymi zacieków. Wolę reklamę... ;)
OdpowiedzUsuńNo przynajmniej taki billboard jest wtedy kolorowy... Ok, są wyjątki. Ale mnie chodzi o co innego... Np. za każdym razem, gdy włączam TV, natrafiam na reklamy..., które są całkowicie zmarnowanym czasem antenowym dla wszystkich zainteresowanych, zwyczajnie dlatego, że żadnego z tych produktów po prostu nie kupię i już.
Usuń