Przykład? Weźmy takiego Herculesa Poirot, detektywa Agaty Christie. Ekscentryk, denerwujący. Pedantyczny. Ostatnie, co można o nim powiedzieć to to, że jest przystojny. I ma irytujący zwyczaj wtrącania francuskich zwrotów, jak "mon ami" czy "eh bien" w większości swoich wypowiedzi. Spróbuj pomieszkać z takim pod jednym dachem...
Hercules Poirot |
Czarodziej Rincewind, wymyślony przez Terry'ego Pratchetta. Tchórz. Egoista i nieudany mag, próbujący ratować własną skórę za wszelką cenę. Aby zatrzymać go przed ucieczką z Ankh-Morpork, musieli mu zastrzelić konia...
A jednak, czytając ich przygody, stoimy za nimi murem, dopingując ich i spodziwając się po nich wielkich rzeczy, których - koniec końców - dokonują. Jak to możliwe?
Hm. To właśnie ten element niedoskonałości sprawia, że trzymamy za nich wszystkich kciuki. Chcemy, aby pokonali własne słabości, tak jak my pokonujemy swoje. Nikt nie chce czytać o idealnych ludziach. Oni nie istnieją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz