Styczeń, 1986 rok. Słoneczny, choć chłodny dzień w Kennedy Space Center należącym do NASA, na Cape Canaveral, Floryda. Temperatura tego
ranka spadła kilka stopni poniżej zera; sople lodu okleiły bazę wysokiej
konstrukcji, na której od kilku dni już czekała rakieta o nazwie „Challenger”.
Pojazd miał za sobą dziewięć udanych misji na orbitę ziemską. Tym razem jednak
misja miała być wyjątkowa, gdyż na pokładzie znaleźć się miała Christa
McAuliffe, nauczycielka z Concord, New Hampshire, aby poprowadzić pierwszą w naszej
historii lekcję nadawaną z przestrzeni kosmicznej.
Obraz został pożyczony ze strony CBS News
(https://www.cbsnews.com/pictures/challenger-shuttle-disaster/)
|
Christa była nieco sfrustrowana przed startem. Po roku rygorystycznego szkolenia
i testów medycznych, wylot „Challengera” był o kilka dni opóźniony – przez
pogodę. Ze względu na wymogi technologiczne ówczesnych pojazdów, uruchomienie
silników nie powinno następować przy temperaturze poniżej 4°C. W końcu jednak,
28 stycznia, zarząd NASA zdecydował się na ich odpalenie.
Rodzice Christy, setki tysięcy obserwatorów i tysiące dzieci w wieku
szkolnym oglądało na ekranach TV, jak „Challenger” wystrzelił w niebo. Mijały
sekundy; ekipa NASA z napięciem obserwowała dane pojawiające się na ich
ekranach; silniki działały bez zarzutu.
Przez 72 sekundy. W 73-ciej sekundzie na skutek uszkodzenia uszczelki
(O-ring) pojazd rozpadł się na części, a ulatniający się gaz spowodował bardzo
widowiskowy wybuch. Kabina z załogą oderwała się od reszty i w ciągu 10 sekund
stała się wolno-spadającym więzieniem dla 7-osobowej załogi. Wtedy astronauci –
przynajmniej część z nich – jeszcze żyli. Jak ustalono podczas późniejszego
śledztwa, pilot, Mike Smith, przestawiał przyciski, aby przywrócić działanie elektryki
– na próżno. Kabina prasnęła w powierzchnię Atlantyku z prędkością 333km/h; zderzenie
wyrwało członków załogi z ich foteli, zabijając ich natychmiast. Nie istniała
możliwość ucieczki; takie rozwiązanie jak siedzenie wyrzutowe, które stosuje
się np. w samolotach nie miało tu zastosowania.
Ich ciała po długich poszukiwaniach zostały wyłowione z oceanu – na skutek
kilku czynników, w tym przebywania w słonej wodzie – niezbyt przypominały ludzką
formę. Były właściwie płynne…
Tak zakończyła się dziesiąta misja „Challengera”. Był rok 1986, czas Zimnej
Wojny. Christa McAuliffe, nauczycielka i matka dwójki dzieci, nigdy nie
przeprowadziła swojej lekcji.
Załoga "Challengera" - druga osoba od lewej to Christa McAuliffe
Obraz STĄD
|
Tragiczne to wydarzenie, chociaż wyjaśnione poprzez rozległe dochodzenie,
pozostawia jednak wiele pytań, szczególnie dla tych, którzy nie do końca
wierzą, że NASA to niewinna, naukowa organizacja, której głównym celem i
pragnieniem są badania i eksploracja przestrzeni kosmicznej.
Po pierwsze, interesującym aspektem jest wybór Christy McAuliffe jako pasażera. NASA po dziś dzień tłumaczy swoją decyzję faktem, że program kosmiczny USA tracił zainteresowanie ze strony społeczeństwa; potrzebne było coś, co znów przyciągnie ludzi i dofinansowanie z Kongresu. Dlaczego jednak zdecydowano się zrekrutować nauczycielkę? Dlaczego nie był to popularny aktor? Albo zwykły obywatel, który mógłby dokumentować swoje doświadczenia z zupełnie nienaukowego punktu widzenia? Czy wybór Christy może być widziany jako swoista metafora – wiedza pochodząca z kosmosu, lekcja z gwiazd? Zwolennicy teorii spiskowych i ci, którzy wierzą w istoty pozaziemskie powinni się – być może – dwa razy zastanowić nad motywacją NASA…
Drugą ciekawostką, jeśli chodzi o wybór tego pedagoga to jej płeć. Kobiety
w przestrzeni kosmicznej już wcześniej robiły furorę; lata 80-te ubiegłego
stulecia ujrzały swoisty przełom w emancypacji kobiet w Stanach Zjednoczonych –
to wtedy zrekrutowano pierwszą astronautkę, pierwszą panią w Sądzie Najwyższym
i pierwszą poważną kandydatkę na prezydenta USA. Fakt, że to właśnie Christa została
symbolem amerykańskiej edukacji (wiele stypendiów wyższych uczelni zostało
później nazwanych jej imieniem) mówi nam sporo o progresie amerykańskiego
społeczeństwa – i ogółu ludzkości.
Start "Challengera" - obraz STĄD |
Katastrofa „Challengera” nie jest, oczywiście, jedyną w historii
amerykańskiego programu lotów kosmicznych – w 2003 pojazd kosmiczny „Columbia”
rozpadł się w chwili wkraczania w ziemską atmosferę; i tym razem cała siódemka
załogi zginęła. Eksplozja „Challengera” jest chyba jednak najbardziej bolesnym
symbolem, niepowodzeniem nie tylko technicznym, ale także zawodem dla wielu
młodych umysłów, które inaczej mogły zainspirować się czymś, czego człowiek nie
dokonał nigdy wcześniej. Nelson Mandela powiedział kiedyś: „Edukacja to najpotężniejsza
broń, której możesz użyć, aby zmienić świat”. W czasach Zimnej Wojny, podczas
zbrojeń i zagrożenia bronią nuklearną, lekcja z kosmosu mogła mieć szczególne
znaczenie. Być może dzisiaj warto zastanowić się nad kolejną?
Ooooo.... witaj po długim milczeniu :) mnie teraz znajdziesz tu ---> http://jagatoja.pl/ Jestem w trakcie przenoszenia bloga :) ale opornie mi to idzie
OdpowiedzUsuńUff, sporo roboty z tym przenoszeniem, bo blog niekrótki. :) Stronę już obczaiłam, fajna. :) Mam duuuże zaległości w czytaniu i pisaniu też... :) Pozdrowienia!!
Usuń